SPR Orzeł Przeworsk minimalnie lepszy w derbach Podkarpacia.
To był mecz, który elektryzował kibiców piłki ręcznej w naszym regionie. Po wielu latach przerwy nasz zespół zmierzył się w spotkaniu o mistrzowskie punkty z sąsiadem zza miedzy, czyli SPR Orłem Przeworsk. Po wyrównanym boju lepsi okazali się przeworszczanie.
Przed pojedynkiem zagadek było niewiele. Niewiele było elementów, którymi oba zespoły mogły siebie zaskoczyć. To były jednak derby, a – jak wiadomo nie od dziś – derby rządzą się swoimi prawami. Nie zawsze wszystko co wydaje się białe takie jest… Najodpowiedniejszą przepowiednią było stwierdzenie, że o finalnym rozstrzygnięciu mogły zadecydować detale. I rzeczywiście tak było.
Nie było mowy, aby któraś z ekip narzuciła takie warunki gry, którym druga nie byłaby w stanie sprostać. Zaczęło się od trafień Emiliana Jewuły i Kacpra Bednarza, ale Gladiatorzy natychmiast odpowiedzieli. Po 6 minutach Igor Mróz dał nam prowadzenie 2:3. Dwie minuty później Tomasz Kulka inicjatywę jeszcze wzmocnił (3:5). Gospodarze jednak z minuty na minutę zyskiwali na jakości, a nasz zespół nie ustrzegł się wahań dyspozycji. Taka nastąpiła między 8. a 14. min. Straciliśmy wówczas, zbyt łatwo, aż pięć bramek z rzędu i w 14. min miejscowi odskoczyli na 8:5. Wiele dobrego dla „Armii Leliwa” zrobił nasz były zawodnik Tomasz Mochocki. To jednak nie zdeprymowało Gladiatorów. W miarę szybko stanęli na nogi i zaczęli odrabiać straty. Pomogła w tym dobra dyspozycji bramkarzy i agresywniejsza obrona. W 23. min T. Kulka sprawił, że znowu było prawie równo – 11:10.Na kilkanaście sekund przed końcem I połowy nie pomylił się z koła Mateusz Hoim (14:13) i mogliśmy liczyć, że do szatni zejdziemy przy remisie. Niestety, ostatnie słowo należało do K. Bednarza i przed drugimi 30 minutami mieliśmy dwie bramki do odrobienia.
W II połowę znacznie lepiej weszli gospodarze. W 37. min było 20:15. Po stronie przeworszczan bardzo dobre zawody wciąż rozgrywał T. Mochocki. To po jego trafieniu w 40. min z przewagi SPR Orła nic nie ubyło – 22:17. Wówczas Gladiatorzy się przebudzili, bo kolejne minuty nijakiej gry mogły znacznie szybciej rozstrzygnąć losy spotkania. Na bramkę bardzo dobrze spisującego się Grzegorza Barnasia sunął jeden za drugim skuteczny atak. Przez 7 minut pozwoliliśmy rywalowi zdobyć ledwie jedną bramkę, ripostując aż siedmioma! Na 10 minut przed końcem i dwóch z rzędu trafieniach Kacpra Kielara doprowadziliśmy do remisu – 24:24. Wydawało się, że Gladiatorzy na tyle się rozkręcili, iż passę będą w stanie utrzymać do decydujących akcji meczu. Niestety… Jeszcze w 52. min wciąż była równowaga (25:25), ale ostatnie słowa w tym pojedynku należały do gospodarzy. Ze skrzydła kłuł nas E. Jewuła. Trafił trzykrotnie z rzędu i na 5 minut przed finałem SPR Orzeł wygrywał 27:25. Minutę później swoją 9. bramkę zdobył T. Mochocki (28:26) i – jak się później okazało – była to ostatnia bramka w tym pojedynku. Gladiatorzy mieli kilka szans, aby zmienić jeszcze niekorzystny dla siebie scenariusz, ale się nie udało.
SPR Orzeł Przeworsk – ORLEN Upstream SRS Przemyśl 28:26 (15:13)
SPR Orzeł: Barnaś, Kędzior – Wlazło 0, Mroszczyk 0, Starzecki 2, Jewuła 4, Mochocki 9, Wajda 6, Świerk 0, Małecki 2, Kubisztal 0, Bednarz 5.
ORLEN Upstream SRS: Nowak, Iwasieczko, Zajdel – Kielar 4, Skawiński 8, Walczyk 0, Guzdek 3, Kubik 2, Mróz 2, Makuła 2, Świt 0, Hoim 1, Bykowski 1, Kulka 3.
Sędziowali: Miłosz Lubecki i Mateusz Pieczonka (obaj z Rzeszowa). Kary: SPR Orzeł – 14 min; ORLEN Upstream SRS – 8 min. Widzów: 250.