Jeszcze o marszu "Żołnierzy Wyklętych"
W numerze 10-tym Tygodnika „Gazeta Przemyska” z dnia 5 marca br. opublikowana została treść listu przesłanego do redakcji. Słowa Pani Olgi Hryńkiw – zawarte w liście do redakcji przemyskich tygodników – o tym, iż nie czuje się u siebie po jednym okrzyku „Przemyśl zawsze Polski…” podczas marszu ku czci żołnierzy wyklętych są dla mnie co najmniej niezrozumiałe. Miasto Przemyśl od zawsze było domem wielu kultur, wielu narodowości i zawsze to artykułujemy, bo to nasz wiekowy dorobek i duma. W moim odczuciu wyżej wspomniane słowa nie godzą w żaden sposób w poczucie przynależności narodowej i nie są obraźliwe.
To wydarzenie zjednoczyło młodych ludzi – kibiców na co dzień zwaśnionych ze sobą – dopingujących dwa różne kluby. Pokazali, jak ważną sprawą jest budować nową rzeczywistość bez względu na sympatie, pochodzenie czy przekonania. Marsz to niewątpliwie także emocje ludzi w nim uczestniczących. Nie rozumiem jednak poruszenia Pani Hryńkiw, gdyż nikt z nas biorących udział w moim odczuciu nie obraził Przemyślan „niezawszepolskich”, jak to określiła autorka listu. Przybyliśmy tam wszyscy, aby wspólnie przeżywać to wydarzenie.
Marsz w godny sposób upamiętnił tych, którzy walczyli w obronie polskości w tragicznych czasach. Mieli odwagę i honor, aby walczyć o to, aby Przemyśl był polski, a nie sowiecki. To oni byli tymi, którzy są dla nas wzorem jak budować, budować na prawdzie w oparciu o najwyższe normy moralne. Dziś my stajemy razem bez względu na nasze pochodzenie, czy przekonania po to, aby budować a nie dzielić.
Od nas samych zależy to jaka będzie przyszłość nasza i tych, którzy będą tu kiedyś, podobnie jak to czy każdy z nas będzie czuł się tu – w Przemyślu – jak w domu.
Robert Choma
Prezydent Miasta Przemyśla
Modyfikował: | Data modyfikacji: 06-03-2014 12:43